W tym szczególnym czasie zapraszamy do refleksji nad – potrzebną teraz nam wszystkim – cierpliwością…
Małe dziecko może niewiele wiedzieć o świecie, ale zdaje się być urodzonym ekspertem w testowaniu… cierpliwości opiekunów. Możesz się więc spodziewać, że Twoja cierpliwość będzie sprawdzana wiele razy dziennie – od zmieniania pieluch, przez czytanie tej samej historii po raz dwudziesty, po uczenie dziecka wiązania buta po raz setny… Cierpliwość jest niezbędna nie tylko do zapewnienia wysokiej jakości opieki nad dziećmi, ale także do ochrony własnego zdrowia psychicznego. Jednak dobra informacja jest taka, że nie musisz być mistrzem zen, aby poradzić sobie z trudnymi momentami. W ćwiczeniu cierpliwości pomaga empatia, umiejętność dbania o siebie oraz uwzględnianie różnych perspektyw przy podejmowaniu decyzji o tym, jak zareagować.
Być wystarczająco dobrym opiekunem…
W związku z tym, że mózg dziecka dopiero się rozwija, może mieć ono spore trudności z tzw. funkcjami wykonawczymi, do których należy: planowanie, elastyczność myślenia, organizacja, skupianie uwagi, kontrola nad impulsami, przełączanie się między zadaniami, generowanie nowych pomysłów [1]. Trudno wyobrazić sobie skrupulatnie planującego swój dzień dwulatka, który elastycznie reaguje na zmiany, szybko wymyśla nowe strategie zachowania się w nietypowych sytuacjach, jest skupiony i spokojny… Prawda jest taka, że z reguły tracimy cierpliwość do dzieci, kiedy nasze własne funkcje wykonawcze zawodzą. Dzieje się tak z reguły z powodu przeciążenia układu nerwowego. Dlatego podstawową zasadą w kwestii cierpliwości podczas opieki nad dziećmi jest to, aby opiekun dbał o własną regulację emocjonalną i nie dopuszczał do przeciążenia swojego układu nerwowego.
Warto uwolnić się więc od potrzeby bycia idealnym opiekunem czy rodzicem, a tym samym odciąć się od ciągłego kontrolowania wszystkiego (czasem zwyczajnie odpuścić pewne sprawy!). Wystarczy, gdy będziemy… wystarczająco dobrzy.
Pojęcie „wystarczająco dobrej matki” wprowadził do psychologii Donald Winnicott. Z wykształcenia był on pediatrą, a całe życie poświęcił badaniom niemowląt, małych dzieci i ich matek. Jego zdaniem opiekun dziecka powinien w sposób przewidywalny i adekwatny reagować na jego potrzeby, aby mogło ono doświadczyć postawy: ja i moje potrzeby jesteśmy w porządku oraz moje otoczenie jest w porządku, ponieważ zaspokaja moje potrzeby. Pojęcie wystarczająco dobrej matki/opiekuna odnosi się więc do tego, iż reagujemy na potrzeby dziecka wystarczająco często i wystarczająco dobrze. Jeśli czasami dziecko musi zaczekać, aż do niego podejdziemy albo źle odczytamy jego potrzeby, to nie oznacza to, że o d razu zakłócimy przebieg jego rozwoju [2]. Istotne jest właściwe reagowanie, ze spokojem, pokazując, że otoczenie dziecka rozumie jego potrzeby i je akceptuje. Wysokie wymagania związane z napiętymi harmonogramami, presja „robienia wszystkiego” i osiągania celów mogą prowadzić do tego, że jesteśmy tak pochłonięci codziennymi zadaniami, że zapominamy… po prostu przebywać z dziećmi. Lepiej przyjąć, że w niektóre dni można mieć bałagan, nie zrealizować założonego planu, nie zdążyć z czymś, czy się spóźnić. Opieka nad dziećmi bez wątpienia jest stresująca. Jeśli denerwujemy się za każdym razem, gdy wydarzy się coś niepomyślnego, szybko poczuć można zmęczenie i zniechęcenie.
Jak ćwiczyć „mięsień” cierpliwości?
O cierpliwości można myśleć, jak o mięśniu. Kiedy zatem czujesz, że tracisz cierpliwość, zastanów się, jakiej aktywności możesz użyć, aby natychmiast rozproszyć gniew lub frustrację. Odliczaj wstecz, recytuj wiersz, oddychaj głębiej, podskakuj w miejscu, zacznij powtarzać ha ha ha na melodię Panie Janie – cokolwiek, co uznasz za proste do zastosowania i działające dla Ciebie. Następnie rozwiąż problem, który się pojawił już ze spokojniejszym, a nie oszalałym umysłem. Im bardziej świadomie ćwiczysz cierpliwość, tym więcej się jej pojawi! Nie oczekuj zmian z dnia na dzień – ani u dziecka, ani u siebie. Uświadom sobie, że niecierpliwość opiekuna jest tak samo problemem, jak trudne zachowania dziecka. Miej zatem cierpliwość do siebie! Warto zadać sobie pytanie, jaki „guzik” – wyzwalacz emocjonalny nacisnęło dziecko, że zareagowaliśmy zniecierpliwieniem czy rozdrażnieniem. Dobrze być ze sobą szczerym, bo to pomoże ustalić, jak można sobie pomóc. Czasem warto skorzystać z profesjonalnej pomocy terapeutycznej, gdy czujemy, że rozdrażnienia jest wyjątkowo dużo i pojawia się często.
Trzy proste zasady
Rób jedną rzecz na raz.
Kiedy możesz, po prostu skup się na jednej rzeczy. Gdy bawisz się z dzieckiem – baw się z dzieckiem. Nie staraj się zrobić wszystkiego, bo jeśli twoje zasoby zostaną wyczerpane, istnieje szansa, że będziesz reagować na ludzi wokół z dużo większym zniecierpliwieniem, w tym na dziecko. Szczególnie rozpraszające są smartfony, które ciągle przynoszą nowe informacje i odciągają od aktualnie wykonywanej czynności. Może czasem warto wyłączyć telefon?
Przełącz się z „trybu pracy” na „tryb bycia”.
Tryb bycia oznacza po prostu bycie z dzieckiem – świadomość tego, co robisz, zauważanie go i jego reakcji. Tryb bycia pomaga przesunąć naszą uwagę ze zrealizowania zadania na proces, w którym się jest. A dzięki temu możemy być w pełni obecni w małych codziennych chwilach.
Wspieraj siebie.
Nie zadręczaj się, gdy zdarzy Ci się chwila zniecierpliwienia! Zamiast zamartwiania się, warto zadać sobie pytanie – co by mi teraz pomogło? To nie tylko zmniejsza stres, ale także modeluje zachowania dzieci, ponieważ uczy je życzliwości do siebie samego. Rzeczywistość jest taka, że popełniamy błędy, ponieważ jesteśmy ludźmi. Kiedy twoja cierpliwość wyparuje, masz możliwość naprawy tego i ponownego połączenia się emocjonalnie z dzieckiem. Może to oznaczać wzięcie odpowiedzialności i przeproszenie dziecka za nasze działanie, które je przestraszyło. Kluczem jest ciągłe upewnianie się, że wynagradzamy dziecku naszą niecierpliwością – chwilami bliskości i wyrozumiałości.
Źródła
Grossmann T. (2015) The development of social brain functions in infancy, Psychological Bulletin 141(6).
D.W. Winnicott (2010) Dom jest punktem wyjścia. Eseje psychoanalityczne. Wyd. Imago, Gdańsk.
Certyfikowana psychoterapeutka analityczna oraz analityczka jungowska ze stopniem naukowym doktora nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki. Była prezeska Polskiego Towarzystwa Psychologii Analitycznej (PTPA). Członkini w Międzynarodowym Towarzystwie Psychologii Analitycznej (International Association for Analytical Psychology, IAAP) oraz w Polskim Towarzystwie Psychologii Analitycznej, Polskim Towarzystwie Psychoanalizy Jungowskiej, Polskim Stowarzyszeniu Psychoanalityków Jungowskich, a także Polskim Towarzystwie Psychoterapii Integratywnej.
W pracy badawczej przede wszystkim zainteresowana rozwojem społeczno-emocjonalnym dzieci oraz oddziaływaniem wczesnych doświadczeń rozwojowych na późniejsze lata życia. Pasjonatka metody projektu oraz filozofowania z dziećmi.
W projekcie reprezentuje Akademię Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie.