Co by się stało, gdyby w żłobku zabrakło zabawek? Jak zareagują na to dzieci i ich rodzice? Żeby się tego dowiedzieć, przeprowadziłam wywiad z Martą Pacholczyk-Sanfilippo, dyrektorką żłobka, z którego na dwa tygodnie wyniesiono wszystkie zabawki.
Olga: Skąd pomysł, żeby wynieść zabawki z sal żłobkowych?
Marta: Myślę, że decyzja o podjęciu takiego wyzwania miała dwie główne przyczyny. Po pierwsze, wynikała z naszej obserwacji dzieci w czasie różnych rodzajów zabaw. Wielokrotnie przekonałyśmy się o tym, że dzieciaki potrafią się świetnie bawić różnymi przedmiotami, pudełkami, kartonami, zakrętkami wymyślając dla nich nowe zastosowania. Innymi słowy, w czasie zabaw z materiałami a nie gotowymi zabawkami wykazują się niezwykłą kreatywnością. Ma to również miejsce na placu zabaw, gdzie np. zamiast bawić się przyniesioną z sali lalką, często wybierają zabawę patykami, czy liśćmi, co jest dowodem na to, że materiały mogą z powodzeniem konkurować z kupnymi zabawkami.
Po drugie, naszym (kadry placówki) zdaniem wiele dzieci na co dzień otoczone jest zbyt dużą ilością zabawek. Myślimy, że ten nadmiar wcale nie poprawia jakości zabaw dzieci, a może być przyczyną, dla której mają problem z wyborem, czy kontynuacją zabawy, bo nadmiar bodźców je rozprasza. Na to przebodźcowanie narażone są szczególnie w okresie okołoświątecznym, kiedy wszystko wokół jest dla nich ekscytujące, gra i świeci. Dlatego też zdecydowałyśmy, że nie chcemy, aby pobyt w żłobku w tym okresie dodatkowo podsycał ten stan, bo to może być po prostu za dużo dla tego małego dziecka. Stąd w grudniu decyzja o podjęciu projektu, który trochę stosuje świąteczną ekscytację.
Olga: Jak długo trwał ten projekt?
Marta: Miał trwać tydzień, a trwał dwa tygodnie. Razem z wychowawczyniami pod koniec pierwszego tygodnia doszłyśmy do wniosku, że ta formuła jest nadal atrakcyjna dla dzieci i dlatego zdecydowałyśmy się projekt przedłużyć.
Olga: A jak rodzice zareagowali na żłobek bez zabawek?
Marta: Rodzice byli na to przygotowani. We wrześniu na zebraniu powiedziałam im o tym, że planujemy taki projekt. Wytłumaczyliśmy im bardzo dokładnie, dlaczego to robimy. Nie było sprzeciwu. Myślę, że zdecydowana większość była zadowolona, że robimy coś takiego. To, że byli poinformowani i zaproszeni do współpracy, było najprawdopodobniej główną przyczyną, dla której tak wspierali nasze działania. Przynieśli mnóstwo naprawdę fantastycznych pomocy. Wiem, że niektórzy już od września odkładali co fajniejsze przedmioty i materiały. W trakcie realizacji projektu pojawiały się jednak sporadycznie, mniej entuzjastyczne głosy np. w szatni usłyszałam, jak rodzic mówi: jak to, dzisiaj znowu nie ma zabawek? Jednak zdecydowana większość rodziców, którzy mają dzieci w naszym żłobku, widzi w takim projekcie sens.
Myślę, że w pracy z małymi dziećmi kluczowe jest informowanie rodziców o różnych nowych działaniach i powodach, dla których są podejmowane. Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy rodzice wiedzą, jaki jest powód danego zachowania opiekuna wobec dziecka, czy sposób organizowania poszczególnych aktywności jak posiłek czy wyjście na podwórko, to oni to akceptują i wspierają.
Myślę, że w wielu placówkach rodzice nie otrzymują takich informacji, co często prowadzi do sytuacji konfliktowych. Rodzice są zagubieni w żłobkowej rzeczywistości, nie wiedzą do końca, co się dzieje z ich dzieckiem, a to budzi ich niepokój.
Olga: A czy dzieci były poinformowane o tym, że zabawki zostaną wyniesione z sali?
Marta: Tak, były uprzedzone, że to się stanie, brały też udział w ich wynoszeniu.
Olga: Nie sprzeciwiały się? Nie było im przykro?
Marta: Nie. One były raczej podekscytowane i ciekawe tego, co się później wydarzy.
Olga: Czy wszystkie wychowawczynie chętnie wzięły udział w tym projekcie?
Marta: W czasie wakacji planujemy, co będziemy robić w danym okresie nadchodzącego roku. Nie jest jednak tak, że sztywno trzymamy się ustalonych ram, tego ile co będzie trwało, bo to zawsze zależy od reakcji dzieci na różne propozycje. W czasie tych rozmów, niektóre opiekunki miały różne obawy związane z projektem. Dużo rozmawiałyśmy o tym, jak zareagują dzieci, jak się będą zachowywały, jak opiekunki sobie poradzą. Finalnie jednak wszystkie się zgodziły przynajmniej spróbować. Kiedy projekt się już zaczął, zobaczyłam, że każda grupa i każda wychowawczyni trochę inaczej ten projekt prowadzi, ale wszystkie z powodzeniem stawiły czoła wyzwaniu.
Olga: Co miały dzieci i wychowawczynie do dyspozycji w ciągu tych dwóch tygodni?
Marta: Bardzo dużo różnorodnych materiałów i przedmiotów, które przynieśli przede wszystkim rodzice: pojemniki, pudełka, zakrętki, rurki, opakowania po różnych rzeczach, ale nie chemicznych, lekach czy kosmetykach.
Olga: A naturalne produkty jak suszone owoce, wykorzystywane np. w Reggio Emilia?
Marta: Materiały naturalne to dla naszych podopiecznych nic nowego. Dzieci, przede wszystkim z najmłodszej grupy, często się nimi bawią w ramach zajęć z integracji sensorycznej. Jesienią przynosimy do sali np. wspólnie zebrane kasztany, które później leżą w pojemnikach na półkach i dzieci się nimi bawią. W okresie zimowym zdarza się, że dzieci bawią się nie tylko na dworze, ale i w żłobku śniegiem, czy lodem przyniesionym z podwórka. Jeżeli lód i śnieg się pojawią – w tym roku jeszcze nie mieliśmy ku temu okazji.
Olga: Wspomniałaś, że różne grupy radziły sobie z tym projekcie w różny sposób. Czy możesz opowiedzieć nam coś więcej na ten temat?
Marta: Dużym zaskoczeniem była dla nas ogromna pomysłowość, ale też wytrwałość w zabawie najmłodszych dzieci. One zupełnie nie miały problemu, żeby np. wychodzić poza znane schematy wykorzystania przedmiotów czy materiałów. Miałyśmy taką refleksję na spotkaniu zespołu pedagogicznego, że dla najmłodszych dzieci mogłoby nie być tradycyjnych zabawek, bo są niezwykle zainteresowane eksplorowaniem otaczających je materiałów i przedmiotów np. wyjmując i wkładając rzeczy do pojemników, budując zabawki i urządzenia, np. ławeczki, na których siadają itd.
Olga: A młodsze dzieci to jaki wiek?
Marta: Od 12 miesięcy do dwóch i pół roku. Dzieci z najstarszej grupy, czyli mniej więcej trzylatki, które już zaraz odchodzą do przedszkola, po południu potrzebowały więcej wsparcia ze strony wychowawczyń w organizacji zabawy. Często brakowało im pomysłu co robić. Raczej to my coś tworzyłyśmy, a one się włączały, albo czekały na wskazówki, jak wykorzystać materiały. Rano kiedy przychodziły do żłobka, miały dużo więcej pomysłów, a materiały były dużą atrakcją, ale po pewnym czasie było widać, że nie wiedzą, co dalej robić, jak się bawić. Myślę, że u nich były takie momenty, w których można było stwierdzić, że potencjał projektu się wyczerpał, wtedy bardzo ważna była inwencja wychowawczyń. W jednej z grup opiekunki stworzyły tor, przez który może przeturlać się piłeczka, podskakuje, wpada w tunele itp.
Jak zobaczyłam ten tor, to chciałam dziewczynom przynieść prawdziwą piłkę, ale kategorycznie odmówiły. Same zrobiły piłkę z taśmy klejącej i papieru. Ten tor to była największa atrakcja, a dzieci chętnie bawiły się też samą piłką. W tej najstarszej grupie widziałam, że dzieciom to było potrzebne, żeby czasami coś im zbudować, zainspirować, a one później rozwijały albo przekształcały zabawy.
Olga: Czy możemy podsumować naszą rozmowę taką konkluzją: nie należy się bać reakcji rodziców i dzieci na nowatorskie pomysły, ale zadbać o to, żeby:
– byli rzetelnie poinformowani o powodach, dla których uważamy je za wartościowe;
– mieli możliwość aktywnego udziału w ich realizacji;
– dostosowywać charakter aktywności do aktualnych potrzeb, możliwości i dyspozycji grupy?
Marta: Zgadzam się w stu procentach! Dodałabym jeszcze, że nasze propozycje powinny wynikać z obserwacji dzieci. Większość naszych projektów realizowanych jest na tej podstawie, możemy uznać, że to trochę jest tak, że dzieci same nam sugerują, co jest im potrzebne.
Była nauczycielka wychowania przedszkolnego i wczesnoszkolnego, obecnie pracuje na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Jej zainteresowania badawcze dotyczą: aspektów jakości instytucjonalnych form opieki, wychowania i edukacji dzieci (żłobków, klubów dziecięcych, punktów dziennego opiekuna) oraz procesów doskonalenia zawodowego wychowawców małego dziecka.
PingbackNatura uspokaja i wyostrza zmysły- wpływ natury na psychikę małych dzieci – Czym skorupka…
PingbackTop 5 wpisów na wakacje – Czym skorupka…